wtorek, 28 sierpnia 2012

Niepokorne myśli.

SŁOWO NA DZIŚ: INNOŚĆ

Kiedy ktoś Cię nie rozumie, patrzy jak na małpę w supermarkecie, nie bawią Cię jego żarty i nie macie o czym rozmawiać, to uciekaj. Ten ktoś jest Inny.
Nie. Stop! Może to Ty jesteś Inny?
Fakt faktem, nie zostaliście stworzeni do bliższego poznania się, więc po co to dłużej ciągnąć?
Gorzej, jeśli tym Innym jest ktoś już znany, oswojony, zbliżony do Twojego świata. Ktoś, kto powinien mieć uroczą, nie irytującą inność - mąż, siostra, kuzyn, przyjaciel...
Jak wtedy poradzić sobie z takim ciśnieniem nieporozumienia?
I w tym miejscu powinna pojawić się wspaniała recepta na to, ale wybaczcie, nie ma takiej.
 Przynajmniej ja takiej nie znam. Jak ktoś wymyśli, niech da znać.
Wyobrażacie sobie normalną rozmowę z kimś, kto nas irytuje, a do białej gorączki doprowadza nas jego zachowanie? Mam tak z moją koleżanką. Na początku liceum bardzo lubiłyśmy ze sobą przebywać i co dzień odkrywałyśmy rzeczy, które tak samo nas interesują, ta sama kolekcja gier, książka na półce, muzyka, słuchana zupełnie bez wcześniejszego ustalania, że akurat ten kawałek puszczę sobie w autobusie, no i to kończenie zdań za siebie lub wypowiadanie tych samych słów w jednakowym ułamku sekundy.
Z początku, to było tak zaskakujące, że aż zbliżające, ale po wyrwaniu kilku kartek z kalendarza zaczęło być bardzo uciążliwe. Denerwowało mnie, że próbuje wejść w mój świat. Że w swoim ogródku sadzi takie same kwiatki i przestało być pomiędzy nami jakiekolwiek porozumienie. Jednak jedynie z  mojej strony. Bo ona dalej uważała, że wszystko jest w porządku. A ja się zaczęłam dusić. Nie mogłam z nią normalnie porozmawiać, nie mogłam przetrwać w jej towarzystwie. Coś wewnątrz mnie krzyczało, żeby od niej uciekać, a ona jeszcze silniej starała się wiedzieć o mnie wszystko i wydawało jej się, że zna mnie lepiej, niż ja sama się znam. Gdy coś robiłam lub na kogoś popatrzyłam dziwnym wzrokiem, ona od razu to interpretowała na swój sposób i nie byłam w stanie jej przekonać, że wcale nie to miałam na myśli. Tworzyła sobie jakiś nierzeczywisty obraz mnie, a najbardziej nie mogłam wytrzymać faktu, że wydawało jej się, że wie o mnie wszystko i zna każdą moją intencję, a tak naprawdę jej urojone 'hipotezy' na mój temat były nietrafione do sześcianu.Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak bardzo zmienił się mój stosunek do niej, przecież kiedyś się kumplowałyśmy. Ale w tamtym roku szkolnym uciekałam od niej. Nie było to trudne, bo rzadko pojawiałam się w szkole ze względu na olimpiadę. Ale coś i tak gotowało się we mnie za każdym razem, gdy ją widziałam.
W niej chyba też. W końcu na wolnej lekcji pogadałyśmy sobie. Zapytała, czy zauważyłam, że mnie unika. Ona mnie? Przecież to ja utrzymuję minimum 5 metrów odstępu i nie oddycham jej tlenem.  O co jej chodzi? Opowiedziała mi jakąś historyjkę (która nie jest ważna) kiedy to ja niby odezwałam się do kogoś w taki sposób, że z moich słów wynikało, że czuję się bogiem i mam tego kogoś za przeproszeniem w dupie. CO?! Tylko tyle było w moich oczach w tamtym momencie! Zagięła mnie niesamowicie! Po przegadaniu sprawy okazało się, że nie słyszała słów tamtej osoby i sama przyznała, że niesłusznie mnie oceniła! Wyobrażacie sobie?! Jej wielki profetyzm się pomylił?! Niewiarygodne!
Na koniec doszła do wniosku, że to inne osoby zatruwają nasze relacje...
O nie! Ja już tak nie mogę. Jak pomyślę, że za tydzień będę musiała zacząć znowu to ciągnąć, to się krztuszę. Uciekać nie ma sensu. A wprost nie dotrze. Już próbowałam.
I tylko się zastanawiam, co się stało, przecież ludzie się nie zmieniają...
Może zmienił się punkt widzenia.
A może spróbowała naruszyć mój mur.

PS. Piosenka o miłości damsko - damskiej, ale ja ją dedykuję prawdziwym przyjaciółkom:
http://www.youtube.com/watch?v=l8nh-FgEMwM


7 komentarzy:

  1. Hmm byłem w sytuacji zbliżonej... częśćiowo do początku opisanej relacji no ale bylem niestety tą rojąca stroną... możesz u mnie o tym poczytac... mam nadzieje ze sie domyslisz ktora to notka, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry sposób na zmuszenie mnie do przeczytania wszystkich notek:P. Ale znajdę ją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko :D no ja Twoje przeczytałem :) więc uznałem za stosowne dać Ci świadomość byś zrobiła to samo. Co do mrocznego rycerza cz. 3 - dam Ci znać jak będzie już dobra wersja bo sam chcę pobrać i zobaczyć ponownie.
      Hmm moment przełomowy - opierdol z uświadomieniem mi jaki jestem. To było moje strącenie w otchłań z niebios. Po tym musiałem wstać i już iść... ale znając mnie znów zrobię sobie skrzydła z bambusa i będę próbować wrócić tam w przestworza - nie jeśli o tą osobę chodzi ale może o inną. Jestem pojebany.
      No to trzymam kciuki ;) co do podziału Miastem Królów... omówimy to przy gorącej czekoladzie ;)

      Usuń
  3. Wywiązałam się z niepisanego obowiązku rozgrzebania Twojego archiwum. I trzymam Cię za słowo z tą lepszą wersją Rycerza ;D.
    Nie wiem czy wypada mi Ciebie oceniać po kilku postach, ale nie sprawiasz wrażenia pojebanego xD.
    No ale cóż mogę się mylić^^.
    Podziwiam Cię za odwagę na takie ikaryjskie loty.
    Nie lubię się dzielić, ale tą gorącą czekoladą mnie złamałeś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń